top of page

LEGENDY

Legenda o najeździe Tarnogrodu przez Tatarów

Dawno, dawno temu, kiedy Tarnogród był drewniany a domostwa kryto strzechą. Miasto otaczała palisada oraz fosa. W owym czasie, podczas jednego z oblężeń  przez Tatarów, miał miejsce pożar miasta. Dzielni Tarnogrodzianie, którzy bronili miasta padli ofiarą tatarskiego podstępu. Najeźdźcy poprosili o klatkę gołębi pocztowych, zapewniając, że kiedy je otrzymają, przestaną oblegać bramy miasta i odjadą. Niestety była to pułapka! Tatarzy wymyślili chytry sposób na zdobycie twierdzy. Do gołębich nóg przywiązali płonące lonty i wypuścili ptaki z klatki, które z powrotem wróciły do domu tym samym wzniecając pożar. Słomiane strzechy i drewniane domy szybko zaczęły się palić!

 

​Dziwne i nawiedzone miejsca

 

 

               Skąd biorą się takie miejsca, które są przez zbiorową świadomość ludzką naznaczone jako nawiedzone, dziwne i przerażające? Otóż przestrzeń w tradycyjnej kulturze ludowej podlega pewnemu wartościowaniu. Ogólny jej schemat daje się przedstawić jako mapę koncentrycznie rozchodzących się kół. Jedne z kręgów są ulokowane wewnątrz - w centrum a inne na zewnątrz - w obszarze peryferyjnym względem centrum. Zasada jest taka, że dla mieszkańców danej wsi, osady owa przestrzeń im dalej centrum tym bardziej przybiera cechy złowrogiej, nacechowanej dużym zagęszczeniem bytów o charakterze demonicznym. Dlatego w lasach niegdyś prawie zawsze okalających jakąś miejscowość, można spotkać różne: duchy, czarownice, tam najczęściej "czepia się błąd", lub skrywają się banici i niebezpieczni przestępcy. Jednak złe czai się także na terenie „swoim” należącym do danej miejscowości. Na miedzach pól grasują „południce”. Po strychach w ludzkich domostwach przemieszkują „chowańce”. Kobiety będące matkami narażone są na podmianę dzieci przez „mamuny”. Im bliżej centrum danej miejscowości tym bardziej wzrastało poczucie bezpieczeństwa na tych obszarach. Na granicy wsi można najczęściej spotkać dom czarownicy/czarownika, znachorki/znachora, tu najczęściej rozbijali swoje obozowiska wędrowni cyganie, poza osadą czy miasteczkiem powstawały cmentarze. W miejscach związanych z cmentarzyskami lęk przed śmiercią dodatkowo potęgował rozwój wierzeń związanych ze zmarłymi śmiercią naturalną oraz tragiczną/nienaturalną. Ludzie ginący śmiercią nienaturalną straszyli na granicach wsi oraz pośród okalających je pól jednak niekiedy pełnili funkcję posłańców ostrzegających we śnie swych żywych krewnych i przyjaciół przed jakimiś niebezpieczeństwami.


Młyn koło starego cmentarza
Rodzina miała złego ducha, który był przekazywany z pokolenia na pokolenie, nie wywiązanie się z pewnej obietnicy złożonej siłom nieczystym, skutkowało tym, że ów duch nawiedzał młyn koło starego cmentarza.

Gdzie „błąd” się czepia?
Błąd jest rodzajem niewidzialnego gołym okiem demona, ale zauważalnego po skutkach jego działania, jego działanie polega na myleniu zmysłu orientacji przestrzennej w pewnych miejscach znajdujących się pod jego jurysdykcją. Błąd najczęściej czepiał się człowieka w lesie, oto przykład opowieści informatorów pochodzących z, Tarnogrodu, którzy wskazują miejsce zdarzenia, mylenia przez owy błąd drogi powrotnej.
Informator 1. Las luchowski w miejscu zwanym Białą Górą miała miejsce owa historia: poszła do lasu na grzyby, po prostu tak jakby się ją błąd czepił. Zaczęła chodzić, szukać drogi, wyjścia i w pewnym momencie trafiła na stary garnek w lesie, chciała wyjść z lasu,ale ciągle wracała do tego garnka. 
Informator 2. Na granicy Woli Różanieckiej w miejscu, gdzie: było jakieś dwa trzy czy jeden krzyż w nocy jak ktoś szedł to błąd się czepiał. Opowiadali, że jak kolega z orkiestry jechał motorem to mu coś na motor z tyłu skoczył, to zdarzenie się powtórzyło kilkukrotnie.
Informator 3. Na granicy Majdanu Sieniawskiego, wśród pól: z kilometr od szosy, czepił się mnie błąd na szczęście był tam pastuch, który mnie znał i pomógł mi w zorientowaniu się w drodzepowrotnej.
W lesie na Kamionce, często błąd się czepiał ludzi. Były tam na początku lasy dwie rozstajne drogi i był grób jakiejś ofiary wojny, najczęściej błąd się czepiał, gdy mijało się ten grób. Kiedyś w dzieciństwie zgubiłyśmy się w tym lesie, tośmy chodziły, szukały drogi, ale ten teren widziałyśmy inaczej jak normalnie się widzi. My widziałyśmy: doliny, pagórki, obce, nieznajome olbrzymie budowle – jakby człowiek w inny świat wkroczył, a przecież nasz teren nie jest górzysty! Mówiono nam, że jak przechodzi się koło takich grobów to należy się pomodlić, bo inaczej błąd się czepia.
 

Informator 4. Skutecznym antidotum na działanie błędu jest: usiąść i zmówić ojcze nasz albo przypomnieć sobie, którego dnia było Boże Narodzenie, wtedy błąd odejdzie. Równie skutecznym było powiedzenie: „wszelki duch Pana Boga chwali!” lub pomocne okazywało się wzywanie imion świętych.
Informator 5. Od strony Korchowa jak się kończy Tarnogród mam pole z malinami, tam zawsze się błąd czepia. Jak miałam dwadzieścia lat i byłam młodą mężatką to sama raz idąc na swoje pole zgubiłam się, nie wiedziałam, gdzie jestem dal mnie było to dziwne.
Informator 6. Jak chodziliśmy do lasu jako dzieci to mówiono nam, że wchodząc do lasu należy się przeżegnać i jeżeli się błąd czepia to pomodlić się i uczynić znak krzyża. 



Zapadnięta karczma.
Informator 7Między Biłgorajem a Korytkowem Dużym, w środku lasu, na polanie najprawdopodobniej zapadła się karczma. Do tej pory można odczuć charakterystyczne kołysanie się ziemi, jak na bagnie. Ludzie widywali w tamtym miejscu spacerujące damy, nie wiem czy to były duchy czy co to było, ale takie coś to sama przeżyłam, jak miałam dwanaście lat. To było na wakacjach, paśliśmy wtedy krowy na tej wcześniej wspomnianej leśnej polanie z bratem i siostrą, nazbieraliśmy jagód i usiedliśmy spocząć na powalonym razem z korzeniami – drzewie. Siedzimy i już mieliśmy zagnać krowy do domu aż nagle wszyscy zaniemówili. Na sąsiednim, rosnącym pochyło drzewie, zobaczyliśmy elegancko ubranego w: lakierkach, kapeluszu, garniturze, - młodego pana, który chodził po tym drzewie do jego czubka i z powrotem aż jak już był na górze to parę kroków dał, kicną i się rozpłynął, nie wiadomo, gdzie się podział? Właśnie wtedy zaczęliśmy się bać. Rodzice nie kazali nam więcej w tym miejscu tych krów wypasać, nikt nam nie tłumaczył, dlaczego? 



Lecące żarówki, ogniki
Informator 8. Nad patokami od strony Luchowa jedna z informatorek widziała: lecące żarówki, no ja bym to powiązała z duchami natury ,przecież tam bagna są. Sądzę, że dusze zmarłych to są związane z jakimś cmentarzyskiem



Gospodarz paktujący z diabłem, mający złego ducha
Informator 9. Mówili na starszych ludzi, że jak się komuś powodzi, to mówiono, on ma złego ducha, który mu pomaga. Kiedy taka osoba umiera, to bardzo ciężko wtedy kona, nie należy podawać wtedy jemu ręki. Aby pozyskać pomoc od diabła należy kupić gospodarstwo od takiego gospodarza, co mu ten zły do tej pory służył, gdy sprzedawca pyta: „Czy kupuje się gospodarstwo ze wszystkin?” Jak odpowie się że, ze wszystkim, to kupuje się od razu i Złego Pana. Mój ojciec mawiał, że złego ducha ma ten, co trzymał pszczoły w lesie, jak się do Różańca idzie, ta pasieka była ogrodzona. On wiedział, nie wiadomo skąd, że ktoś wszedł na jego teren i na przykład śliwki kradł. Jak ktoś wszedł za płot to sam nie mógł opuścić tego miejsca – trzymało go tam coś? Dopiero jak on przyjeżdżał to wypuszczał i mówił: po coś cie tu przyszli? Uciekajcie stąd!
Informator 10. Mój dziadek pochodził z Nadrzecza, opowiadał mi o tym, jak kiedyś służył u magnata – to było w okolicach mniej więcej za Frampolem, może w Kocudzy? Pewnego dnia gospodarze wybrali się na wesele i mówią, żeby mój dziadek wyszedł na strych i postawił tam w misce niesolonej, gotowanej kaszy jaglanej. Przestrzegano go jeszcze, żeby przypadkiem nie posolił! A on pomyślał, czego mam nie solić? Posolił i zaniósł, nawet nie zdąrzył zejść na dół po drabinie, jak rzuciło tą miską z jagłami, ale co to rzuciło to nie wiadomo?
Informator 11. Mój dziadek opowiadał mi kiedyś, że Lucyfer za karę wypuścił z piekła na ziemię małe diabełki, które miały pomagać ludziom. Mieszkały one na strychu i pomagały ich gospodarzom w polnych pracach oraz przy obejściu. Jadły to samo, co wszyscy. Przecież diabeł to jest duch i nie potrzebuje jeść? Dziadek mówił, że one na ziemię zostały wysłane jako ludzie, którzy muszą odpokutować swoje pracą u gospodarza. Chłop bronił się przed nimi, wykręcał, że nie ma, czym płacić! A taki diabełek upierał się, że on musi tu pracować bez zapłaty i jak swoje odpracuje to sobie pójdzie.
Mój dziadek opowiadał o domowych skrzatach – coś w rodzaju krasnali, które pilnują obejścia, sprzątają, pomagają w różnych pracach.

Informator 12. Pewnego dnia, gdy była straszna zlewa, moja matka wracając z pola przystanęła na chwilę pod dachem czyjejś stodoły. Nagle usłyszała jak ktoś przesiewa zboże, zajrzała przez szparę i widzi przetak, ale postaci nie widać! Nie zwarzywszy na deszcz uciekła do domu. Ludzie twierdzili, że ten gospodarz ma złego ducha!

 

Postacie demoniczne, pół-demoniczne       i tajemnicze.

 



          Badania nad demonologią przedstawione w ujęciu etnograficznym, dotyczą: sfery wierzeń ludowych, wyobrażeń istot demonicznych, postaci półdemonicznych i zjawisk parademonicznych oraz związanych z tymi wierzeniami praktyk i czynności magiczno – religijnych. Początkowo badaniem demonów zajmował się folklor, dziedzina kultury ludowej, wyjaśniająca wierzenia o demonach jako istotach nadprzyrodzonych, powstających z dusz ludzi zmarłych, których występowanie ma związek w większości przypadków z obrzędem przejścia. „W wieku XIX – XX kategorię istot demonicznych tworzyły dwie grupy: diabły podlegające bezpośrednio Lucyperowi (Lucyferowi), uważane najczęściej za zbuntowane i strącone z nieba anioły, oraz demony właściwe [...] powstające z dusz ludzi, którym gwałtowna śmierć uniemożliwiła dopełnienie przewidzianych w cyklu życiowym rytuałów przejścia.”
         Obok właściwych demonów wyróżniano także istoty półdemoniczne, które wyróżniały się od diabłów właściwych tym, że środowiska ich bytowania znajdowały się wyłącznie na ziemi, dlatego człowiek i zwierzęta narażone były na szkodzącą działalność wyrządzaną im przez półdemonów z racji bliskości kontaktu z nimi. Mianem istot półdemonicznych określa się również ludzi paktujących z siłami nieczystymi (czarownice/czarowników, wróżki/wróże, magów, itd.), którzy posiadają wiedzę tajemną, umożliwiającą im zaglądanie w przyszłość, rzucanie uroków, dzięki której potrafią latać, znikać, mają możliwość dokonywania licznych transformacji – przekształcania się w czarnego kota, psa, kozła itp.  

                Ludmiła N. Winogradowa stworzyła pewien model, kategoryzujący i porządkujący według pewnych modusów, facjacji oraz cech, – sposób porządkowania opisów i charakterystyk poszczególnych demonów. W kategorii „pochodzenie” istot demonicznych wyposzczególnione są następujące możliwości:

1. Demonologizacja martwych
a) Dusz martwych (włącznie ze zwierzętami)
b) Dusz ludzi, których rodzice niepoprawnie się zachowywali; urodzonych w fatalnym zbiegu okoliczności
c) Dusz tych, którzy urodzili się z anomaliami
d) Dusz grzeszników
e) Dusz tych, kto zmarł przy osobliwych warunkach
f) Dusz martwych, pogrzebanych z naruszeniem obrzędu

2. Demonologizacja ludzi żywych, zwierząt
3. Przekształcanie (świadome, jako rezultat czarów)
4. Wzrastanie. Pojawianie się samodzielne
5. Kontakty z siłą diabelską (jako rezultat współżycia, narodzenia od postaci mitologicznej)
6. Pochłonięcie, wcielenie
7. Inne rodzaje (od zgubionej spermy, z jajka koguta)



           Gospodarz paktujący z diabłem, mający złego ducha

Informator 13. Mówili na starszych ludzi, że jak się komuś powodzi, to mówiono, on ma złego ducha, który mu pomaga. Kiedy taka osoba umiera, to bardzo ciężko wtedy kona, nie należy podawać wtedy jemu ręki. Aby pozyskać pomoc od diabła należy kupić gospodarstwo od takiego gospodarza, co mu ten zły do tej pory służył, gdy sprzedawca pyta: „Czy kupuje się gospodarstwo ze wszystkim?” Jak odpowie się że, ze wszystkim, to kupuje się od razu i Złego Pana. Mój ojciec mawiał, że złego ducha ma ten, co trzymał pszczoły w lesie, jak się do Różańca idzie, ta pasieka była ogrodzona. On wiedział, nie wiadomo skąd, że ktoś wszedł na jego teren i na przykład śliwki kradł. Jak ktoś wszedł za płot to sam nie mógł opuścić tego miejsca – trzymało go tam coś? Dopiero jak on przyjeżdżał to wypuszczał i mówił: po coś cie tu przyszli? Uciekajcie stąd!
Informator 14. Mój dziadek pochodził z nadrzecza, opowiadał mi o tym, jak kiedyś służył u magnata – to było w okolicach mniej więcej za Frampolem, może w Kocudzy? Pewnego dnia gospodarze wybrali się na wesele i mówią, żeby mój dziadek wyszedł na strych i postawił tam w misce nie solonej, gotowanej kaszy jaglanej. Przestrzegano go jeszcze, żeby przypadkiem nie posolił! A on pomyślał, czego mam nie solić? Posolił i zaniósł, nawet nie, zdążył zejść na dół po drabinie, jak rzuciło tą miską z jagłami, ale co to rzuciło to nie wiadomo?
Informator 15. Mój dziadek opowiadał mi kiedyś, że Lucyfer za karę wypuścił z piekł a na ziemię małe diabełki, które miały pomagać ludziom. Mieszkały one na strychu i pomagały ich gospodarzom w polnych pracach oraz przy obejściu. Jadły to samo, co wszyscy. Przecież diabeł to jest duch i nie potrzebuje jeść? Dziadek mówił, że one na ziemię zostały wysłane jako ludzie, którzy muszą odpokutować swoje pracą u gospodarza. Chłop bronił się przed nimi, wykręcał, że nie ma, czym płacić! A taki diabełek upierał się, że on musi tu pracować bez zapłaty i jak swoje odpracuje to sobie pójdzie.
Informator 16. Mój dziadek opowiadał o domowych skrzatach – coś w rodzaju krasnali, które pilnują obejścia, sprzątają, pomagają w różnych pracach.
Informator 17. Pewnego dnia, gdy była straszna zlewa, moja matka wracała wtedy z pola, tak lało, że iść było trudno, więc przystanęła na chwilę pod dachem czyjejś stodoły. Nagle usłyszała jak ktoś przesiewa zboże, zajrzała przez szparę i widzi przetak, ale postaci nie widać! Nie zwarzywszy na deszcz uciekła do domu. Ludzie twierdzili, że ten gospodarz ma złego ducha! Gospodarz trzymał takiego złego ducha po to by6 ten mu dobytku pilnował. W Tarnogrodzie wydarzyła się kiedyś taka historia. Mianowicie skupowano orzechy jeżdżąc od gospodarstwa do gospodarstwa. U jednego gospodarza tuż po dokonaniu transakcji kupna i załadowaniu towaru na wóz, konie nie chciały ruszyć z miejsca, zamiast ruszyć do przodu zaczęły skakać do tyłu. Koń ten był znany jako posłuszny i wierny swemu właścicielowi, nigdy tak się nie zachowywał. Wtedy jeden z kupców nakrzyczał na tego gospodarza „oj! Co wy tu macie? Co wyprawiacie? Wypuśćcie nas!” Wtedy ten gospodarz przyszedł i odpowiedział „nic, jedźcie już sobie!” Po tych słowach jakby nigdy nic, koń ruszył z miejsca. Czyli ten duch pilnował tego obejścia i nie pozwalał opuścić obejścia bez wiedzy tego gospodarza!
Informator 18. Mój znajomy na pewnym przyjęciu opowiadał historię o tym jak poszedł w Tarnogrodzie jabłka kraść. Wyszedł na tą jabłonkę i coś nie pozwoliło mu ani jednego jabłka zerwać, kiedy chciał zejść z drzewa coś go powstrzymywało? Dopiero rano jak zobaczył go właściciel i pozwolił mu zejść to coś go puściło i ani jabłka ze sobą nie wziął, nic nie zjadł.
Informator 19. O pszczelarzach w tej okolicy mawiano, że mają diabła, co im pasieki pilnuje albo sadu przy pasiece. Jak ktoś zechce ukraść miód czy owoc to nie mógł opuścić tej pasieki dopóki pszczelarz nie przyszedł i go nie wypuścił
Informator 20. Pewne małżeństwo z Woli Różanieckiej jechało około południa wioząc z sobą drzewo z lasu, na budowę stodoły. Przejeżdżali koło pasieki, gospodarza, który miał diabła. Żona pomyślała sobie, co by było gdyby weszła na posesję i urwała jakiś owoc albo wywróciła ul, czy by ją puściło? Ledwie tak pomyślała a tu drogą idzie dwumetrowej wysokości człowiek, w kapeluszu, zamiast oczu miał same białka. Minął ich i poszedł za miedzę między zboża i znikł. Wracali do domu w milczeniu a jak dotarli pytali się siebie nawzajem, co widzieli, ich relacje były takie same! Baba przyznała się mężowi, że pomyślała, co by to było gdyby wtargnęła na posesje tego gospodarza i szkody wyrządziła. Chłop ją za to skarcił „ty głupia babo o takich głupotach myśleć? Żeby się złe pokazało?”
Informator 21. Zły duch jak u kogoś służył to w zamian tuż po śmierci tego człowieka zabierał jego duszę. Taki człowiek umierał w mękach, miał trudne konanie. Ludzie mówią, że taki człowiek w czasie nabożeństwa w kościele widział ołtarz tak jakby za mgłą.
Informator 22. Moja ciotka opowiadała mi kiedyś o pewnym mężczyźnie, który wiedział takie rzeczy, których inni nie wiedzieli, umiał bezbłędnie przepowiadać pogodę. Pewnego razu, gdy kwitło żyto, ten dziadek powiedział, że śnieg spadnie. Ludzie zaczęli się z niego śmiać. Na drugi dzień spadł śnieg, ludzie brali sznury i strącali ten śnieg, wraz z nim obsypał się pyłek i żyto nie wydało później ziarna. Ten starszy Pan natomiast pozwolił na samowolne stopnienie śniegu i tym samym uratował żyto. Ludzie się dziwili potem, skąd on o tym wiedział?
Informator 23. Mówiła mi kiedyś moja mama, że jak ktoś zmarł to jego dusza przychodziła do żyjących domowników i pomagała w wykonywaniu obowiązków.
Informator 24. Czasami było słychać jak coś tłukło na strychu, wtedy moja mama mawiała, że umarły przychodzi. Jego zjawianiu się towarzyszył szum, odgłosy chodzenia, uginający się sufit, z którego nieraz sypał się kurz.


Napastowani przez Zmory (Mary, Bizie, Nocule)

Informator 25. Bywa tak, że w czasie snu coś człowieka dusi? Ponoć jest to skutkiem spania na wznak, wtedy mówi się, że zmora kogoś męczyła.
Informator 26. Słyszałam, że w czasie nocy człowiek podczas snu może być napastowany przez bizie, tak w Tarnogrodzie to nazywają, ale tam skąd pochodzę, w Zamchu nazywali to noculami, bo po nocy łazi. Co to było? Czy to jakaś czarownica? Tego nie wiem.
Informator 27. Kiedyś przydarzyło mi się takie coś. Zbudziłam się w nocy, bo było mi bardzo duszno, spałam na wznak. Miałam takie uczucie jakby mi ktoś na piersiach usiadł albo kamień położył. Miałam świadomość, że to się dzieje, ale nie mogłam nawet krzyczeć. Tak się męczyłam, myślałam, że mnie zadusi! Co to jest, że tego nie widać? Chcesz się ratować a nie możesz! Rano opowiedziałam o tym zdarzeniu mojej mamie. Odpowiedziała, że to Zmora mnie dusiła, taka Mara. Jak już byłam większa to się jej zapytałam, a co to jest ta mara (zmora)? Odpowiedziała, że jak ktoś ma siedem córek i ta siódma umrze to ona jest mara i po nocy dusi.
Informator 28. Nie wiem jak to się nazywa, ale to się często spotykało. Wskutek duszenia podczas snu człowiek się budził i dopiero wtedy zastanawiał się, gdzie jest. Być może, że to była jakaś ręka, która dusiła?

Ukazujące się zjawy i duchy

Informator 29. Ponoć kiedyś w Bramie Korchowskiej wojsko rozstrzeliwano. Ludzie widują czasem postać wojskowego, wysokiego, w długim czarnym płaszczu - szneli i w czarnym kapeluszu. Widywano go jak chodzi po ulicy Brama Korchowska od górki do górki, ja też to widziałam!
Informator 30. Jak ktoś za życia nie odpokutował za swoje grzechy, albo komuś czegoś nie oddał, wtedy jego rodzina powinna ten dług uregulować, bo duch jego będzie po ziemi się błąkał, żywych nawiedzał, tłukł i przedmioty w domu przewracał do póki zaciągnięte zobowiązanie za jego życia nie zostaną uregulowane?
Informator 31. Pierwszy mąż mojej mamusi pochodził z Dorboz, zginą w akcji pod Osuchami. Ja go nie znałam, bo urodziłam się tuż po wojnie. Miał troje dzieci: Edzia, Frania i Tereskę, która pracowała w szkole w Fajsławicach. W jeden z wolnych poniedziałków moja siostra pojechała do cioci do Warszawy. W nocy przyśnił mi się taki sen, że dwa wilki gonią mnie do dworskiej studni a ja uciekłam do szopy i zamknęłam drzwi od środka a one się tam podkopują. Zbudziłam się, wyglądam przez okno, księżyc tak jasno świecił, że w pokoju było widno. Patrzą a na wysokości tapczanu stoi jakiś żołnierz ubrany w oficerki, płaszcz wojskowy wojskowym. Poła od tego płaszczu była odchylona jakby wiatr wiał. Pierwsze pomyślałam sobie, Boże, kto tu wszedł, przecież ja dom zamykałam? Co on chce mi zrobić? Przez pewien czas widziałam go tylko od dołu do pasa, bo bałam się mu w twarz spojrzeć. W pewnym momencie skojarzyłam sobie, że on ma odwianą połę od płaszczu a w domu wiatru nie ma! Następnie skojarzyłam, że widziałam tego pana na zdjęciu w domu u mojej mamusi – to był jej pierwszy mąż! Pomyślałam, ale, po co on tu przyszedł? Co on ode mnie chce? Schowałam się pod pierzyną i spod niej zapytałam się trzy razy: jest tu kto? Nikt się nie odezwał, więc powoli wysunęłam rękę by zaświecić nocną lampkę. Patrzę nikogo nie ma, na zegarze zobaczyłam, że jest dwunasta piętnaście, do rana już nie mogłam zmrużyć oczu. Gdy siostra wróciła z Warszawy, opowiedziałam jej o tym zdarzeniu. Okazało się, że podczas tej wizyty w Warszawie, Tereska ostatnia wyłączała gaz i źle przekręciła kurek i gaz się ulatniał. Ciocia, która nigdy nie wstaje w nocy, zbudziła się i poszła do toalety a było to jakoś po dwunastej w nocy. Dzięki temu, że poszła do tej łazienki poczuła gaz, więc zakręciła kurek. Nie wiadomo, co by było do rana? Mówiłam o tym zdarzeniu księdzu, to kazał na mszę dać za niego. Ja byłam bardzo uczuciowo związana z siostrą, myślę, że on mi się ukazał, bo chciał mnie ostrzec, że one są w niebezpieczeństwie. Dlatego też śniły mi się dwa wilki, bo ich dwie było.



na podstawie badań terenowych opracowała

Anita Kucharska

bottom of page